środa, 6 lipca 2011

Zbrodnia w szpitalu psychiatrycznym...



Zagadkowa śmierć nastolatka na długie lata zapadła w pamięć mieszkańcom Nancy.Opuszczony szpital psychiatryczny przez długie lata był zmorą nie tylko dla tamtejszego krajobrazu. Szybko okazało się, że czyha w nim zło, o którym strach nawet myśleć. Wydarzyło się to 7 listopada 1983 roku w Lotaryńskim miasteczku. Siedemnastoletni Jack Carlson został zamordowany zimną krwią , dzień przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Do tych czasów nie znaleziono sprawcy morderstwa. Tragedia rozegrała się w murach opuszczonego szpitala dla psychicznie chorych.Przyjaciele chłopaka urządzili sobie tam miejsce spotkań , bo jeszcze nie wiedzieli , co to może wróżyć. Po jakimś czasie doszła ich wieść , że pewien chłopak , który akurat przechodził koło opuszczonego budynku , postanowił wejść i sprawdzić co się tam dzieję.Otworzył drzwi , które strasznie piszczały , rozglądał się po budynku i nic się nie działo , aż nagle usłyszał śpiew , który prowadził na górę. Gdy wszedł po schodach zobaczył długi ciemny korytarz. Śpiew prowadził do ostatniego pokoju na samym końcu.Doszedł do pokoju uchylił drzwi i zobaczył kobietę w białej sukni , która grała na fortepianie i śpiewała pięknym głosem. Po chwili spojrzał się do tyłu , a gdy się obrócił , kobiety nie było , fortepian sam grał , a głos nadal nie ucichł.Chłopak wyszedł z pokoju , ujrzał zjawę poruszającą się bardzo szybko od pokoju do pokoju. Zszedł na dół zobaczył więcej takich zjaw , przelęk się i zmierzył w stronę otwartych drzwi , nie zdążył do nich dojść , a one się zamknęły. Po chwili usłyszał odgłosy kroków i zrobiło mu się zimno , nie wiedział co się dzieje.Spojrzał na schody , i zobaczył tym razem czarną zjawę , która poruszała się co raz szybciej. Zaczął biec i szukać wyjścia , nie wiedział nawet w którą stronę uciekać. Chłopak zabłądził i pobiegł na koniec korytarza , nie mógł się dostać do żadnego pokoju , bo wszystkie były zamknięte. Zjawa była już prawie przy nim , zaczął szarpać za klamkę jednego z pokoi , czarna zjawa podeszła do niego ,  nawet nie zdążył się odwrócić ,gdy wbiła w niego kościstą rękę i skręciła kark , po czym padł trupem ...
Po paru tygodniach jego ciało zostało znalezione obok opuszczonego budynku , gdy policja zbierała zwłoki , jeden z nich podszedł , bliżej do okna i zobaczył coś czarnego i usłyszał cichy śpiew , po chwili gdy się odwrócił coś go wciągnęło przez okno. Po tym co się stało wszyscy omijali ten dom,a sprawę morderstwa zostawili w spokoju...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz